Poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek na Twitterze zademonstrował czym jest dla środowisk LGBT „tolerancja i miłość”. To tylko puste hasła dobre jedynie do walki politycznej.
Prosty w przekazie i ładny również graficznie plakat – z dzieckiem nienarodzonym wpisanym w łonie matki w kształcie serca – od kilku miesięcy budzi wściekłość środowisk lewicowych, liberalnych i LGBT. Plakaty w całej Polsce są systematycznie niszczone. Tłuczone są witryny reklamowe, zamalowywane billboardy, „poprawiana” jest ich treść. Dziecko nienarodzone budzi w oczach lewicowych działaczy obrzydzenie. Wyraz takiemu obrzydzeniu dał m.in. poseł Krzysztof Śmiszek, najbardziej znany z tego, że prowadza się z Robertem Biedroniem.
Widać jednak, że aktywiście nie wystarcza jedynie bycie tym drugim w „związku”. Chce być równie popularny jak Robert Biedroń, a nie tylko znany z tego, że jest „chłopakiem Biedronia”. Na Twitterze skomentował zdjęcie jednej z setek dewastacji. Nie potępił niszczenia czyjegoś mienia. Wręcz odwrotnie.
Po napisaniu kilku słów na tych paskudnych billboardach, okazują się nie być takimi złymi 🙂
— Krzysztof Śmiszek (@K_Smiszek) February 12, 2021
✌??️? pic.twitter.com/OdVb6MILrY
Wyraził swoje obrzydzenie wobec plakatu, pisząc o „paskudnych billboardach”, a fakt, że ktoś zdewastował jeden z takich billboardów – zmieniając na nim treść na „Jestem LGBT. Ufam że mnie zaakceptujesz” – uznał za coś dobrego.
Brak szacunku poglądów wyrażanych przez innych, brak szacunku do życia, brak szacunku do mienia prywatnego – to w zasadzie nic nowego jeżeli chodzi o lewicę. Wszystko to już było…