Ojcze nasz…
Komu mam odpuścić, Boże Miłosierny?
Ludziom, którzy nie mają krzty pokory
szydząc z biedaków, których skrzywdzili
z pogardą liczą ukradzione wory…
Ja nie potrafię, więc proszę w pokorze
Abyś mi odpuścił grzechy pojednania
Niech najpierw przyznają, że są oszustami
I zaniechają Polski rozkradania.
W lochach bezpieki
(…) Zamykanie w stojaku nie było tak bardzo bolesne, bo spuchnięte nogi przestawały boleć, ale stanie w tej kracie kilka dni było męką niewyobrażalną. Może opiszę jak wyglądała taka stójka. Była to wnęka około 30 cm zamykana stalową kratą. Stało się w takim stojaku czasami i kilka dni w ciemnościach i własnych odchodach, gdzie nie dochodzą żadne dźwięki. Po dwóch dniach miałem dziwne majaki, słyszałem głosy, które coś do mnie mówiły. Stojak działał na psychikę więźnia. Raz na tydzień wyprowadzano pojedynczo tych, którzy mogli chodzić, na maleńki dziedziniec u wymiarach 20×20 kroków, aby mogli pospacerować w kółeczku przez 20 minut. Pamiętam pewien incydent, gdy wyprowadzał mnie taki chłopaczek z KBW. Był w moim wieku albo niewiele starszy. Do końca moich dni nie zapomnę oczu tego chłopaka pełnych strasznej nienawiści i jego słów: Ty faszysto, gdyby to zależało ode mnie, zastrzeliłbym cię bandyto na miejscu i wrzucił w gnojówkę. Kulejąc wolno przemierzałem moje dwadzieścia kroków szepcząc półgłosem: żeby świnia miała rogi to by ludzi bodła. Mój „opiekun” usłyszał widocznie moje słowa, bo ruszył w moją stronę gotów do ataku, zorientował się jednak, że może nie dać rady i wrócił do drzwi, gdzie znajdował się przycisk dzwonka alarmowego.
Za chwilę na dziedziniec wpadło dwóch żołdaków i wyprowadzili mnie na klatkę schodową, myślałem że mnie tam zabiją, ale skończyło się na kilku ciosach i pyskówce z ich strony. To co mnie najbardziej uderzyło, to ich straszna nienawiść. Pomyślałem sobie nawet, że w innych okolicznościach mogliby być moimi kolegami. Jak długo musiano im prać mózgi, żeby doprowadzić tych wieśniaków do stanu, w jakim się znajdowali. Wydaje mi się, że większość chłopców z KBW rekrutowano wśród bezrolnych chłopów z małych wiosek na wschodzie Polski. Nowa władza ofiarował im mieszkania w mieści i przyzwoite pensje. Nic dziwnego, że ta władza była dla nich święta i nietykalna. (…)
Fragment wspomnień i wiersz pułkownika Leszka Andrzeja Mroczkowskiego pochodzą z książki „Ostatni list do matki” wydanej w roku 2015 przez Stowarzyszenie Dobro Wspólne Łomianki.
Pułkownik Leszek Andrzej Mroczkowski spoczął 4 lutego 2021 r. na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie.
Mowa pożegnalna Szefa Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jana Józefa Kasprzyka podczas uroczystości pogrzebowych płk Leszka Mroczkowskiego w katedrze Polowej Wojska Polskiego
Pułkownik Leszek Mroczkowski wyrusza w swoją ostatnią drogę…
Straż Narodowa pożegnała bohatera
Wśród tych, którzy towarzyszyli pułkownikowi Leszkowi Mroczkowskiemu w jego ostatniej drodze nie zabrakło członków Straży Narodowej.
Wspieraj Straż Narodową: https://stopprofanacjom.pl/wspieraj-nas/
PRZEKAŻ 1% KRS 0000406677 > Cel szczegółowy: Straż Narodowa
Straż Narodowa oraz Wolscy Patrioci pożegnali płk Leszka Mroczkowskiego, Żołnierza podziemia antykomunistycznego Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość a w latach późniejszych działacza opozycji demokratycznej, członka KPN. W ostatnich latach swojego życia płk Leszek Mroczkowski zaangażował się w angażowanie młodzieży do czynnej służby ku chwale Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Polskiej. Był założycielem Stowarzyszenia WiN, które w lokalnych miejscowościach stanowiły Inspektoraty WiN na wzór tych z czasów walki z sowieckim okupantem. Tym razem nie broń ale wychowanie w duchu patriotycznym miało stanowić swego rodzaju oręż dbaniu o wartości chrześcijańskie i niepodległościowe.
W ostatnią drogę W dniu wczorajszym Straż Narodowa oraz Wolscy Patrioci pożegnali płk Leszka Mroczkowskiego, Żołnierza…
Opublikowany przez Straż Narodowa Czwartek, 4 lutego 2021