To kolejna akcja lewicowej ekstremy, która na cel wzięła sobie w Warszawie furgonetki antyaborcyjne Fundacji Pro – Prawo do życia.
Wczoraj w Warszawie doszło kolejny raz do zablokowania w Warszawie antyaborcyjnej ciężarówki. Na plandece ciężarówki widnieje duże zdjęcie zabitego dziecka, które zostało znalezione w oczyszczalni ścieków. To efekt tzw. aborcji domowej, którą propaguje w Polsce m.in. Aborcyjny Dream Team.
Na swojej stronie internetowej Aborcyjny Dream Team opisuje co można zrobić z niechcianym dzieckiem po tym jak już dokona się aborcji „domowym sposobem”. Warto wcześniej zaplanować, co zrobić ze szczątkami płodowymi, aby zminimalizować ryzyko tłumaczenia się z własnej aborcji przed organami ścigania. (…) Szczątki płodowe mogą mieć różną wielkość. W 13. czy 14. tygodniu może się wydarzyć, że płód wypadnie na podpaskę lub do toalety. Wtedy jest jeszcze możliwe, żeby po prostu spuścić wodę bez ryzyka zapchania odpływu. Im bardziej zaawansowana ciąża, tym większy jest płód. Po 17. tygodniu spuszczenie szczątków w toalecie praktycznie nie jest możliwe.
Aborcjoniści nie lubią, kiedy uświadamia się ludziom prawdę o aborcji. Kiedy uświadamia się im, że aborcja to po prostu zabijanie dziecka, małego człowieka, tyle, że jeszcze nienarodzonego. Dlatego tak walczą, aby wszelkie obrazy pokazujące prawdę o aborcji, pokazujące, że jest to zbrodnia, że jest to działanie nieludzkie, niehumanitarne, że efektem aborcji jest po prostu zabity mały człowiek, którego potem wyrzuca się na śmietnik lub spuszcza w toalecie, zniknęły z przestrzeni publicznej. Stąd tego typu akcje i blokady jak ta na Rondzie ONZ w Warszawie.
Zdjęcie: zrzut ekranowy z filmu Fundacji Pro -prawo do życia