Strona główna Obrońcy Kościoła Skandal! Policja ściga obrońców kościołów. „Istnieje uzasadniona podstawa do sporządzenia wniosku o ukaranie do sądu”

Skandal! Policja ściga obrońców kościołów. „Istnieje uzasadniona podstawa do sporządzenia wniosku o ukaranie do sądu”

0
Skandal! Policja ściga obrońców kościołów. „Istnieje uzasadniona podstawa do sporządzenia wniosku o ukaranie do sądu”

To prawdziwy skandal. Obrońcy kościołów otrzymują wezwania na policję.

Anna Mandrela i Tomasz Dorosz w rozmowie na kanale Mediów Narodowych przypomnieli jak wyglądała obrona katedry w Katowicach w październiku ubiegłego roku. Pod katedrą zgromadził się spory tłum, bardzo agresywny. Widać było tam zamaskowanych bojówkarzy z tzw. antify. Anna Mandrela i Tomasz Dorosz byli wówczas w tej grupie, która stanęła w obronie katedry, aby nie dopuścić do dewastacji i profanacji ze strony przedstawicieli środowisk lewicowych i LGBT.

Pomiędzy obrońcami kościołów a manifestującymi ustawiła się policja, która starała się nie dopuścić agresywnego tłumu protestujących. Jak wspominał te wydarzenia Tomasz Dorosz, w stronę obrońców katedry leciały różne przedmioty – butelki, jajka – jeden z nich upadł tuż obok nóg Anny Mandreli. Atakującym w pewnym momencie udało się przedrzeć przez kordon policji i doszło do szarpaniny z tymi, którzy przyszli bronić katedry.

Po jakimś czasie zgromadzony tłum poszedł protestować w inne miejsce. Jak wspomina Anna Mandrela policja wówczas skierowała polecenie do obrońców kościoła o rozejście się. Padły dokładne instrukcje, którędy mają się przemieszczać obrońcy katedry. Ale policja nie puściła swobodnie tych osób, tylko wcześniej każda z nich została spisana.
– Każda z osób, która modliła się, broniła tego miejsca nie mogła opuścić tego miejsca bez podania swoich danych – stwierdziła Anna Mandrela.
Tomasz Dorosz potwierdził słowa Anny Mandreli:
– Tak, teraz widzimy i wiemy jaka była intencja policji, która chciała poznać dane wszystkich obrońców kościoła, aby teraz móc oskarżać o to, że łamali jakieś obostrzenia, czy uczestniczyli w jakimś nielegalnym zgromadzeniu czy zbiegowisku, jak jesteśmy oskarżani. (…) Teraz przychodzą do nas wezwania na komendę w celu przesłuchania.

Jak wyjaśnia Dorosz, już kilka osób z grona tych, którzy bronili świątyni otrzymało wezwanie na policję „w charakterze osoby co do której istnieje uzasadniona podstawa do sporządzenia przeciwko niej wniosku o ukaranie do sądu”. Podstawą do takiego wniosku jest artykuł 50 kodeksu wykroczeń: Kto nie opuszcza zbiegowiska publicznego pomimo wezwania właściwego organu, podlega karze aresztu albo grzywny.