Kpina! Z „sześciokolorowych” agresorów robią… ofiary

Gazeta Wyborcza przed tzw. Paradą Równości, która ma przejść ulicami Warszawy w sobotę 19 czerwca wypuszcza artykuł za artykułem, aby napędzić jak najwięcej ludzi na to wydarzenie. W jednym z nich podejmuje starą śpiewkę środowisk lewicowych o prześladowaniu osób LGBT: Przed Paradą Równości w Warszawie. „Jestem osobą LGBT, na ulicy muszę uważać”. Artykuł zilustrowany został zdjęciem grupy „Homokomando”, której aktywiści pozowali do zdjęcia z flagą swojej grupy. Na zdjęciu zaprezentowali się Maciej Liskowacki, Linus Lewandowski, Zuza Nikolajuk.

Linus Lewandowski to osobnik który z tą samą flagą z którą prezentuje się w Gazecie Wyborczej 18 maja 2021 r. wraz z innymi „sześciokolorowymi” aktywistami wtargnął na teren kościoła Św. Krzyża w Warszawie i biegał półnagi w tę i z powrotem, aby w ten sposób zamanifestować… no właśnie, co zamanifestować? Że nie boi się profanacji, nie boi się prowokować, że nienawidzi katolików, Kościoła?

W rozmowie nagranej po tym zdarzeniu Linus Lewandowski mówił, że „bardzo dobre schody do treningu wydolnościowego” i że w tym miejscu „ćwiczy” w zasadzie codziennie.

Kilka dni później, w sobotę 22 maja, pod tą samą flagą „babcia Kasia” zakłócała zgromadzenie i modlitwę – Publiczną Drogę Krzyżową – zorganizowaną przez Krucjatę Młodych. Nie udało jej się wówczas wtargnąć na teren kościoła dzięki aktywnej postawie członka Straży Narodowej, który skutecznie powstrzymał przed kolejną próbą profanacji towarzyszącego „babci Kasi” ochroniarza (uzbrojonego w w gaz i pałkę teleskopową). Wściekła aktywistka, którą w wyniku szarpaniny wywrócił jej własny ochroniarz, bluzgała na lewo i prawo. Do policjantki wydarła się „Zdziro”, jednego z uczestników modlitwy nazwała „ku…em”.

Gazeta Wyborcza robi więc ze swoich czytelników kompletnych idiotów, kiedy agresywnych aktywistów LGBT przedstawia jako ofiary. W jaki sposób na ulicy musi uważać, aktywista, który z kościoła zrobił sobie „plenerową siłownię”? W jaki sposób muszą na siebie uważać ci wszyscy „sześciokolorowi” aktywiści, którzy od kilku miesięcy manifestują swoją agresję, którzy profanują miejsca kultu religijnego, atakują obrońców kościołów czy obrońców życia?

Ci ludzie pokazali swoją prawdziwą twarz, odkryli się na całego wraz z masowymi protestami jakie miały miejsce na jesieni ubiegłego roku i wiosnę tego roku. To nie są żadne ofiary, które muszą uważać na ulicy, to są agresorzy na których należy uważać.

Zdjęcie: screen ze strony wyborcza.pl + screen z zakłócania zgromadzenia Krucjaty Młodych + screen z profanacji dokonanej przez aktywistę grupy Homokomando